W międzyczasie zanim powstanie instrukcja o tym jak robić skórki do Mi Banda postanowiłem opisać przetestowane przeze mnie ładowarki do Mi Band 4 firmy Xiaomi.
Wstępnie jeszcze tylko powiem, że nazwanie każdego z tych “urządzeń” ładowarką jest po prostu kłamstwem. Każda z tych “ładowarek” to po prostu “przedłużacz” będący pomiędzy zasilaczem (czyli urządzeniem, które przetwarza 230V na 5V) a opaską Mi Band.
Po rozebraniu jednej z nich (zakupiłem oryginalną specjalnie po to aby ją rozebrać), okazało się, że kable idą bezpośrednio od gniazda USB do pinów w opasce. Co oznacza, że nie ma tu żadnej elektroniki która chroni przed odwrotnym podpięciem zasilania czy przed przepięciem jakie może się zdarzyć w zasilaczu. Inaczej mówiąc – lepiej zadbać o to aby mieć dobry zasilacz 5V inaczej możemy ryzykować z ładowaniem opaski (chyba, że ta posiada w sobie jakieś zabezpieczenia). Ale wracając do “ładowarek”…
Oryginalna ładowarka
Domyślnie z opaską dostajemy poniższą ładowarkę, która nie jest za bardzo wygodna w używaniu. Każdorazowe wyjmowanie opaski aby ją naładować bywa męczące a do tego wypływa na zużycie paska opaski.
Ładowarka na klips
Następny model pokazany poniżej miałem nadzieję, że załatwi cały problem wyciągania opaski z paska lecz niestety na 2 egzemplarze jakie zakupiłem do naszych dwóch opasek żaden nie był w stanie ułatwić tej obsługi ładowania. Trzeba było za każdym razem dokładnie dopasować opaskę z paskiem do uchwytu a i to nie zawsze udało się połączyć bolce z polami ładowania opaski.
Ładowarka bez kabla (prawie ideał)
Po tych felernych egzemplarzach nadszedł czas na następny model. Po wstępnym dopasowaniu wydawał się być zwycięzcą. Idealnie dopasowany do paska i opaski a do tego bez kabla, który mógłby się uszkodzić. Minimalny rozmiar no czego chcieć więcej?
Ideał – wtykasz raz, wtykasz dwa i ładowanie rozpoczęte. Niestety ładowarka potrafi czasami nie stykać z pinami w gnieździe USB więc wymagała małej modyfikacji (dokleiłem 3 kawałki papieru z kartki do drukarki).
Dla osób bojących się o możliwość błędnego podpięcia i odwrócenia polaryzacji – nie ma się co martwić – producent po obu stronach wtyczki zamieścił prawidłowo osadzone piny.
Po naklejeniu kilku warstw papieru po stronie którą nie chciałem aby ładowarka się stykała z gniazdem USB, ładowała wydaje się to być najlepszym egzemplarzem (do tej pory nie miałem potrzeby jej zmieniać). Poniżej zmiana jaką zrobiłem dzięki czemu ładowarka jest idealna chociaż lekko mniej estetyczna 🙂
I to na razie wszystkie ładowarki jakie testowałem. Przede mną następne dwa modele jakie widziałem a które być może przetestuję (z minusów to posiadają kabel co mi już przeszkadza). Jeżeli je przetestuje to na pewno je dodam poniżej.
Póki co do następnych testów znalazłem następujące ładowarki:
Podejrzewam, ze także będzie ciężko wpiąć się w piny. Uproszczony model “prawie ideału”?